Toto Wolff z Mercedesa obawia się, że tak zwany twardy Brexit jest koszmarnym scenariuszem dla F1, jaki może doprowadzić do problemów zespołów, których bazy znajdują się w Wielkiej Brytanii.
Zgodnie z planem 29 marca Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską. Tamtejszy parlament nie przegłosował jak dotąd żadnej wersji umowy regulującej przyszłe stosunki z UE.
„Jeśli dojdzie do twardego Brexitu w obecnie omawianej formie, to będzie to miało olbrzymi wpływ na to, jak przebiegają nasze operacje i w jaki sposób prowadzony jest rozwój bolidów. To koszmarny scenariusz, którego nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić. Ferrari ma bazę we Włoszech, Alfa Romeo w Szwajcarii – te zespoły zyskałyby olbrzymią przewagę nad każdym z zespołów z siedzibą w Wielkiej Brytanii” – przekonywał Wolff podczas konferencji prasowej na torze Catalunya.
„Podróżujemy na testy i wyścigi co najmniej 21 razy w roku. Przemieszczamy się z i do Wielkiej Brytanii, nasi pracownicy przemieszczają się z i do Wielkiej Brytanii. Dostawy części i usług planowane są tak, aby docierały na ostatnią chwilę. Wielkie zamieszanie na granicach czy w prawie podatkowym doprowadziłoby do wielkich zniszczeń w przemyśle F1 na Wyspach” – tłumaczył Austriak.
„Wspólnie z brytyjskim oddziałem Mercedesa przyglądamy się różnym scenariuszom, bo Brexit nie wpływa jedynie na naszą aktywność w F1, ale także na firmę-matkę, która eksportuje i importuje do Królestwa samochody i części. Nasz zespół jest międzynarodowy. Bolidy ścigają się pod niemiecką marką, ale ekipa prowadzi swoje działania w Wielkiej Brytanii i pracują dla niej ludzie z wielu krajów”.
„Brexit to matka wszystkich bałaganów” – podsumował twardo Wolff.